Dig your own hole
1997
W londyńskich dyskotekach Tom Rowlands i Ed Simons grają dla ludzi spragnionych muzyki jungle czy house. Oprócz tego zaglądają czasem do studia nagraniowego. Ich dzieło "Dig Your Own Hole" wydane pod szyldem The Chemical Brothers stawia ten duet w pierwszym rzędzie brytyjskich grup techno.

Zanim The Chemical Brothers zabrali się za wydawanie płyt i robienie kariery po obydwu stronach Atlantyku, jak wszyscy grający techno zajmowali się samplowaniem i scratchingiem w różnych klubach (na początku w Manchesterze). W przeciwieństwie jednak do większości popularnych DJ-ów, The Chemicals Brothers nadal spędzają sporo czasu w dyskotece.

Tylko w takich miejscach możesz sprawdzić swoją muzykę - tłumaczy Ed Simons. - Wielu ludzi straciło poczucie rzeczywistości, robiąc muzykę na komputerach w sypialni. Jeżeli tłum na dyskotece dobrze reaguje, wszystko jest w porządku. Jeśli nie, trzeba coś zmienić.

Rowlands i Simons zaczynali jako The Dust Brothers. Pod tym szyldem wydali trzy nieźle przyjęte w klubach single. Amerykański zespół muzyków sesyjnych Dust Brothers zmusił ich jednak do zmiany nazwy i już jako The Chemical Brothers nagrali remiksy m.in. The Prodigy, Bomb The Bass, The Charlatans, Leftfield czy Manic Street Preachers.

Bardzo dobrze przyjęty przez krytykę pierwszy album zespołu "Exit Planet Dust" otworzył dwójce brytyjczyków drzwi do kariery nie tylko na starym kontynencie. Druga płyta "Dig Your Own Hole" potwierdza te aspiracje.

O singlu "Setting Sun" autorzy mówią, że chcieli by brzmiał jak The Beatles. W tym celu zaprosili nawet wokalistę Noela Gallaghera - gwiazdę britpopu z kapeli Oasis. Dla fanów Beatlesów i britpopu utwór ten może być jednak pewnym szokiem. Podobnie jak większość longplaya jest bowiem pełną energii rąbanką, a Gallagher brzmi jak po szkarlatynie. Najlepszy utwór to moim zdaniem pierwszy na płycie "Block Rocking Beats" z pulsującym basem. Z tego samego powodu wyróżnić należy kompozycję "Lost In The K-Hole".

Pod koniec albumu muzycy odchodzą trochę od stylu techno i próbują swoich sił w psychodelii. Moim zdaniem to dobrze, bo najbardziej elektroniczny utwór "It Doesn't Matter", w którym na różne sposoby powtarzany jest tytuł, nie specjalnie przypadł mi do gustu. Dla miłośników techno pozycja obowiązkowa, dla miłośników muzyki także.